Rozmowy popodróżne z Janem Glińskim w Dziku

Niedzielny wieczór z lekkim deszczykiem jesiennym, dość spora grupa siedząca na krzesłach, łóżku, wokół stołu, tym razem słuchając Człowieka Opowiadacza, Podróżnika – Jana Glińskiego.

Spotkanie zaplanowaliśmy na niedzielę 15 listopada w Dziku, czyli Domu Zabaw i Kultury w Warszawie, przy ulicy Belwederskiej – z wielką radością donosimy, że mogło się odbyć, choć nie było to tak oczywiste, gdyż 13 listopada Jan przebywał dokładnie w Paryżu i to niedaleko miejsca tragicznych wydarzeń….  Rozpoczęliśmy nasze spotkanie łącząc się mentalnie z bliskimi ofiar zamachu terrorystycznego… Pamiętając też, że europejska siedziba naszego stylu taijiquan mieści się w Paryżu, gdyż tam od dziesięcioleci mieszka mistrz Ly, tym bardziej czuliśmy łączność z tą częścią świata.

Z Paryża przenieśliśmy się na Tajwan, centrum naszego stylu, zaczynając od relacji z intensywnych treningów miecza i szabli w świątyniach Góry Głowy Lwa oraz z wizyt u Mistrzów Denga, Su i Shu oraz  późniejszych egzaminów na poziom niebieski. A że nasz tradycyjny styl jest głęboko zakorzeniony w kulturze Dalekiego Wschodu, nie zabrakło dygresji o jego związkach z filozofią taoizmu, klasyczną literaturą chińską, czy ceremoniałem herbaty.

Dodatkową atrakcją wieczoru – przy lampce czerwonego wytrawnego wina, towarzyszącej pysznym wypiekom Tomka i Małgosi – należały historie z innych podróżny, zarówno tych niedawnych do Indonezji i Singapuru, jak i licznych wcześniejszych, nie tylko zresztą do Azji.

Posłuchaliśmy bardzo ciekawych historii o nauczycielach różnych, mniej nam znanych w Europie dyscyplin, o sztukach walki, kiedy gazetą można przeciąć  stalowy pręt, gdzie indonezyjskie sztylety zwane krisami same latają i wracają do właścicieli, a mogą też zastąpić pana młodego na jego własnym ślubie, o łowcach głów, o tancerkach w hinduistycznych świątyniach itd., itp. … na deser zaś był cały dział świata medycyny chińskiej, od leczenia energią po ziołolecznictwo i masaże, polegające na obijaniu ciała młotkami… a wszystko to nie z książek, a prosto z życia …

Pod koniec zaś, aby sprawdzić, czy – mimo braku dostępu do Internetu przez dużą część miesięcznego podróżowania – nasz nauczyciel nie stracił kontaktu z tym co się działo w Polsce, Ola zadała mu przygotowane wcześniej 10 pytań, oczywiście głównie politycznych, z których nasz podróżnik wyszedł obronną ręką – pewno i tu sztuki walki przydały się 🙂

Dziękujemy Janowi za podzielenie się swoimi historiami i czekamy na więcej!

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *